X
projekt kuchni Złota 44
Projekt wnętrza kuchni Apartament Złota 44
Projekt wnętrza salonu Apartament Złota 44
Projekt wnętrza jadalni Apartament Złota 44
Projekt wnętrza łazienki Apartament Złota 44

Projekt wnętrz apartamentu [ Apartament Złota 44, Warszawa]

  • 26 kwietnia 2020
  • Przez Nowoczesny
  • Możliwość komentowania Projekt wnętrz apartamentu [ Apartament Złota 44, Warszawa] została wyłączona
  • in , ,

 

Projekt wnętrz apartamentu [ Apartament Złota 44, Warszawa]

„Apartament w chmurach” . Tak nazwałam projekt apartamentu na 51 piętrze w luksusowej rezydencji w Warszawie.

Najbardziej zależało mi na odnalezieniu największej wartości tego miejsca, podkreśleniu jego wyjątkowej lokalizacji. Nie patrzyłam zupełnie na blichtr i pewne standardy designerskie tego apartamentowca, wręcz zasłaniałam oczy, żeby mi nie przeszkadzały w stworzeniu bardzo intymnego dialogu między moją głową a przestrzenią, skąpaną w błękicie zza okna, unoszoną na barkach prestiżu ale nie przemęczoną nim. To było trudne zadanie, ale sprawiło mi ogromną satysfakcję.

Sam projekt powstał błyskawicznie. Wiedziałam, że mam cudownie otwartego odbiorcę, gotowego docenić artystyczny woal, którym koncepcję szczelnie otulałam. Elementy łączą się ze sobą i współbrzmią, nie konkurują, mimo, że użyte środki , obrazy, plamy, meble, rozwiązania techniczne są - każde z osobna - bardzo mocne i atrakcyjne same w sobie. Udało mi się uniknąć kakafonii a cały design wybrzmiewa  melodię subtelną i lekką mimo, że wygrywaną wspólnie przez orkiestrę solistów.

Apartament jest z założenia podróżą między loftem , wyrażonym dużą ilością technicznego i dekoracyjnego betonu oraz stali,   stylem klasycznym i nutką vintage.

Żeby przybliżyć i pokazać nieco od środka tę realizację, przeprowadzę Was przez przestrzeń, po kolei, zaczynając od wejścia.

Architektura wnętrz gabinetu. [ Apartament Złota 44, Warszawa]

Rozwiązaniem , na którym bardzo klientom zależało, było stworzenie dodatkowego gabinetu. Jednak wchodząc do pustego apartamentu , w którym potężna ściana okien z niesamowitym, elektryzującym widokiem dawała tak wiele możliwości i tak niewyobrażalny oddech, było mi zupełnie nie w smak w jakikolwiek sposób ją dzielić, ograniczać, a niestety, żeby uzyskać dodatkowe pomieszczenie, wydawało się to jedynym wyjściem. Postanowiłam wydzielić gabinet szkłem. Banalne rozwiązanie nabrało jednak wyjątkowego charakteru dzięki linii obrotowych drzwi przedzielonych stałą biblioteczką, która od strony gabinetu dźwigała książki a z drugiej strony była plecami dla subtelnego obrazu, do czego przejdę w dalszej części. Problemy jednak, aby uzyskać pożądany efekt były duże. Warunkiem lekkości, ruchu,  było to, aby elementy ruchome były możliwie delikatne, kotwione bezpośrednio w podłodze i stropie, bez żadnych podziałów czy dodatkowych stabilizatorów. Dodatkowo, musiały być tak zaprojektowane, żeby w jednej pozycji tworzyły zamkniętą ścianę gabinetu a w innej otwarte klawisze, generujące ruch i lekkość. W fazie projektowej jest to proste. Realizacja to było mocowanie się z bykiem:) .

Na szczęście udało się pokonać szereg problemów by uzyskać zaplanowany efekt. Moment, w którym lekko, jedną ręką obracałam wokół własnej osi potężne, 3 metrowe stalowe ramy w pełni przeszklone, a one lekko poddawały się moim ruchom był fascynujący. Wszyscy ( łącznie z wykonawcami tego szalonego przedsięwzięcia) odetchnęliśmy z ulgą i ogromną satysfakcją. Gabinet wyszedł fantastyczny. Całą ścianę boczną przykrył ogromny regał, którego wnętrze maskują przesuwane drzwi, wykończone listewkami litego orzecha, sprawiając, że ich rytm dodatkowo podkreśla linearność kompozycji a głęboki kolor wycisza tę płaszczyznę, pozwalając jej elegancko wybrzmiewać w dalszym planie. Po środku ruchomych płaszczyzn szklanych ścian stoi regał, harmonizując przestrzeń i zapewniając optyczne oddzielenie gabinetu  i części dziennej apartamentu. Nie jest głęboki, z profilu wygląda jak ciemna linia na tle okien i fascynującej panoramy. Żeby dodać mu jeszcze więcej polotu i lekkości, widoczne od strony gabinetu plecy regału są wykończone taflą lustra, odbijając wnętrze , powiększając je. Wisienką na torcie tego pomieszczenia jest nonszalanckie , eliptyczne, niesamowicie designerskie biurko „Google” z kolekcji Babini, wygodnie rozłożone przed ogromnym oknem, i gdy tak na nie patrzę, jego forma jest jak kaligraficzny ruch pędzla na tle szarzącego się horyzontu miasta. Niesamowite uczucie. Gładka tafla lakierowanego blatu odbija błękit chmur, który granatem spada na perski, postarzany dywan , delikatnym błękitem na aksamit fotela by w końcu odbić się w blacie i szklanej nodze stolika kawowego „Bell table”  z kolekcji Classicon. Niewielki gabinet. A mogłabym tak pisać o nim i pisać:)

Wnętrza jadalni. [ Apartament Złota 44, Warszawa]

Kilka kroków w prawo i jesteśmy w jadalni. Tu znów tłem jest panorama miasta z zegarem pałacu kultury na głównym planie. Ciekawe uczucie oglądać go z tej perspektywy. Ogromny, dębowy stół , przepięknie wykończony czarnym obłogiem, o niesamowicie lekkiej konstrukcji i subtelnych podcięciach blatu,  opasa rytm delikatnych krzeseł „Athina” Arketipo, aksamit tak przytulny, że chce się go głaskać, stalowe nogi jakby wirujące wokół siebie, z jednej strony lekkie jak piórko, z drugiej dające mocną bazę. To po bokach. Na szczytach rysują się linie kultowych foteli „Platner” z kolekcji Knoll, czarnym aksamitem zapraszając do swego wnętrza. Użycie czerni było bardzo ważne, żeby osadzić punkty ciężkości i ustabilizować gamę błękitów, która jest niewątpliwie autorką atmosfery całego wnętrza. Gdy stoimy twarzą w stronę gabinetu widzimy tylną stronę regału gabinetowego , na którego płaszczyźnie  miękkim ruchem wynurza się z toni wodnej efemeryczna dama, obejmowana mgłą i powietrzem -  przepiękny obraz z kolekcji tapet Inkiostrio Bianco o wdzięcznej nazwie „The white sky”. Kompozycję jadalni zamykają ramą dwa ażurowe regały Arketipo o cudownej nazwie „Lady Bird”  od strony okien a od strony wejścia vintagowy bufet z odzysku, co jest delikatnym przełamaniem i pobrataniem się nowej klasyki za ogromne pieniądze ze starą, za - w porównaniu - parę złotych.

Jeśli jesteśmy przy meblu vintage - bufet znalazłam na aukcji staroci, wnętrze wyłożyłam mu aksamitem w kolorze morskim, skandynawskie nogi zmieniłam na oryginalne, własnoręcznie zrobione z połączenia ze sobą toczonych kul , malowane, oklejane złotymi płatkami. Każda inna. Było przy tym sporo zabawy, a mebel zyskał bardzo ciekawy wygląd, bez kompleksów stojąc na przeciw gigantów designu:) Wróćmy na moment do centralnej części jadalni - nie wspomniałam jeszcze o lampach i dywanie, a bez nich przestrzeń byłaby nie kompletna. Lampy są cudne. Szklane kule na prostych, nieco postarzałych mosiężnych patykach , niedbale porozrzucane w różnych kierunkach. Vivat prostoto ! jestem w nich absolutnie zakochana. To model „Bolle” z kolekcji Gallotti&Radice. Jakże się cieszę, że to właśnie one oświetlają to wnętrze…I na koniec - dywan - unikat,  cudo wyczarowane prosto z kraju Persów, stare, oryginalne, z rysunkiem tak delikatnym, że gdyby przenieść go na płótno, byłoby niesamowitym obrazem wody i powietrza..Z pietyzmem dźwiga na sobie te cudowne meble sprawiając, że całość jakby lewituje, towarzysząc damie z tapety i chmurom za oknami.

Aranżacja wnętrza kuchni. [ Apartament Złota 44, Warszawa]

Z jadalni przechodzimy do salonu i kuchni. Kuchni w liczbie mnogiej, bo są dwie. Dwie, bo w tym przypadku nie wyobrażałam sobie warsztatu kuchennego, roboczego w tym miejscu. Pierwotnie pomysł był inny. Gdy weszłam pierwszy raz do tego apartamentu największy zgrzyt wywołała we mnie stojąca juz wówczas zabudowa kuchenna, która kompletnie nie dźwigała urody swojego gospodarza -  wnętrza, w którym stała. Dodatkowo, Jeszcze zanim ją zobaczyłam, stawiając pierwsze kroki gdzieś w okolicach przyszłego gabinetu, juz mi się nieśmiało rysowała w głowie wizja całości i ten szum niezgody na to, co zaprezentowała sobą ta stara zabudowa…. to było mocno nie pasujące do mojego wyobrażenia. Dzięki Bogu dostałam zielone światło na wymianę tej niestety dość banalnej konstrukcji. To, co miałam w układzie architektonicznym, to schowana z dala od okien wnęka kuchenna z pomieszczeniem na spiżarnię - dość dużą spiżarnię. Kuchnia jest sercem domu, bardzo chciałam przy zachowaniu spójnego charakteru stworzyć coś unikatowego, funkcjonalnego i bardzo artystycznego zarazem. Przeniosłam całą strefę roboczą kuchni do spiżarni tworząc tam bardzo ergonomiczne zaplecze użytkowe, z dodatkową zmywarką, dużą lodówką, piekarnikiem, dużym blatem roboczym, zlewem, młynkiem na odpadki - słowem - miejscem do bardzo efektywnej pracy kulinarnej:) I nie do przejmowania się widocznym w jej trakcie bałaganem.

W kuchni głównej została płyta indukcyjna, zmywarka i szafki. Żeby jednak zapewnić im dyskrecję, okap schowałam w suficie, płytę  w czerni blatu wyspy , a szafki zamknęłam za przesuwnymi i chowanymi panelami drzwi, postarzanych luster i mobilnego biokominka, które po zamknięciu stworzyły odbijającą okna i wszystko co za nimi ścianę, dając światło w dzień  i przepiękną atmosferę wieczorem. Kolorystycznie kontynuowałam wizję „Apartamentu w chmurach”, w żadnym wypadku nie chcąc zaburzać harmonii poprzednich pomieszczeń. Na pierwszym planie mamy zatem kwadratowy blat stołu wykończonego wędzonym obłogiem dębu, wrzynającego się w płaszczyznę wyspy, położonego na zjawiskowej, mosiężnej, patynowanej nodze będącej kołem wpisanym w kwadrat, rzeźbą jakby wchodzącą w błękitny brzuch wyspy, dzielącą ją symetrycznie. Kolor frontów wyspy jest efektem poszukiwań subtelnego, niemalże biżuteryjnego materiału wpisanego w założenia kolorystyczne całości, ale też praktycznego, łatwego w utrzymaniu w czystości. Wybrałam spiek kwarcowy Laminam - „Filo Mercurio”.  Czy zauważyliście, jak te wszystkie nazwy mebli, materiałów, kolorów są ze sobą powiązane?:) Ja zauważyłam to właśnie teraz, tworząc dla Was ten opis. Ciekawa jestem ile jeszcze niespodzianek kryje ten apartament, nawet przede mną:)? Zatem Merkury zaświecił swym szarawym błękitem skrząc się wytłoczeniami na frontach, nie niepokojony żadnymi uchwytami, gdyż otwieranie szuflad i szafek wyspy zapewnił system serwo drive i tipony. Od góry i po bokach zabudowa zamyka się w czerni grubego , opadającego na podłogę blatu, wykończonego także spiekiem kwarcowym, z pietyzmem szlifowanym na krawędziach tak dokładnie, że tylko nieliczni zauważą, że ten kolos zbudowany został z ultracienkich płyt.

Ściana kuchni, jak wspominałam,  to system frontów - płaszczyzn przesuwnych, z których centralne miejsce zajmuje czarny, masywny pion z biokominkiem, przesuwany na rolkach na obie strony zabudowy. Ciepła biel frontów chowa lodówkę, łamanym arkuszem wysuwa się ze szczelin by przysłonić wnękę blatu ze zlewem wyposażonym w super pomysłową baterią Grohe, ( dającą oprócz standardowej, także zmineralizowaną wodę) , chowa także czekoladowe półki i szafki z oświetleniem bardzo kreatywnych rodaków z firmy Piraya. Tuż za ścianą biokominka  ukrywa się unikatowa, mobilna  tafla postarzanego, przepięknego lustra z pracowni Michała Poręby. Ona i jej siostra bliźniaczka przyklejona na ścianie prostopadłej, tuż przy zabudowie, odbijają pięknie świat za oknem, doświetlając dziennym światłem całą strefę kuchni i sprawiając, że cała, masywna zabudowa ściany kuchennej znika w oka mgnieniu zostawiając jedynie powietrze, światło i… Błękitną Strażniczkę  - jedną z dwóch, które namalowałam techniką olejną na sam koniec realizacji projektu, zostawiajac w nim juz serce na zawsze… Zatem, odbija lustro także obraz, nieśmiałą, delikatną, młodą dziewczynę, namalowaną na przesuwnych drzwiach zakrywających wejście do bocznej kuchni, w której króluje szarość frontów i betonu, oraz vintagowe , podświetlone półki na czarnych wspornikach. Wychodząc z kuchni nie zapominam o lampie nad stołem - siostra tych z jadalni, ale poddana nieco ryzykownemu zabiegowi skrócenia nogi:) Oj, gdyby mój ślusarz wiedział ile pieniędzy tnie swoja szlifierką, chyba by się nie podjął wyzwania:) Ostatnie spojrzenie - o tak, zapomniałam o krzesłach - leciutka, linearna forma krzeseł prosto z fantastycznych umysłów Philippe Starcka & Eugenia Quitlleta, do nich ławeczka wykończona czarnym aksamitem oraz krzesło Pani domu, pochodzenie mi nieznane, ale doskonale wprowadziło nieco dekadencką, ciekawą nutkę. Ta kuchnia jest dla mnie wyjątkowa także pod względem samej realizacji. Wszystko było ciężkie, wielkie - do postawienia stalowej ściany kominka potrzeba było 6 ciu panów, przy montażu luster o mało nie dostałam zawału -  wichrowały jak liście na wietrze:) Byłam przekonana, że nie uda ich się założyć.. To zdumiewające, że tak ciężkie do realizacji, transportu, rzeczy stworzyły tak delikatny efekt końcowy. Uwielbiam to miejsce.

Projekt wnętrza salonu. [ Apartament Złota 44, Warszawa]

Odwracamy się plecami do kuchni -  salon. Tu już było dość łatwo:) Główne skrzypce grają fantastyczne sofy „Windsor” z kolekcji Arketipo, na pierwszy rzut oka totalnie oderwane od reszty, a jednak doskonale wpasowujące się w linearne, delikatne malunki tapety na ścianie, rośliny doniczkowe, w  kształt stolików kawowych. Sofy mają wyjątkową tapicerkę- postarzany nubuk w odcieniu bardzo jasnej szarej oliwki a pufa błękitu.  Stoją na kolejnym do kolekcji perełek dywanowych persie, skąpanym w nutach błękitów i granatu, naturalnie stylowo postarzanym. Tu dziękuję Panu Tomkowi z Samrmatia Traiding za cierpliwość do mnie i mojego marudzenia. To, co udało mi się dzięki niemu zdobyć jest naprawdę cudem tej sztuki do deptania.  Z wielką dumą je Wam pokazuję, mimo, że na zdjęciach grają rolę boczną, to bez nich ten efekt byłby nie do uzyskania. Kompozycję przeuroczych sof uzupełniają stoliki, tworzone ręcznie, w/g mojego projektu, rudne do realizacji, ale efekt końcowy przepiękny. Stalowe nogi montowane do szklanych, morficznych w kształcie blatów, o różnych wielkościach i wysokościach, wykończone taflą niekończącej się czerni, w której jak w lustrze odbija się absolutnie wszystko co w nią wpadnie. Takie właśnie miały być - jak studnie. Trójkę tych stolików nieśmiało dopełnia kolejny,  uroczy „Bell Table”  oraz lampy „Oda”  z kolekcji Pulpo, w których mętnym szkle zamknięta jest zmysłowa atmosfera… Lampy te  pełnią tez rolę filarów kompozycji tego pomieszczenia. Zatrzymując się na chwilę przy lampach, niepozornie wyglądające czarne plafony na suficie to subtelnie wykończone lampy Eugenius. Wspaniała jakość, wbrew pozorom trudno o tak ładne lampy techniczne, a czarne łodygi z boku sof to lampy „Doride” z kolekcji Artemide.

No i ściana na wprost, kończąca salon i apartament… Z założenia miała być tłem. Ale tłem pełnym uroku. Postawiłam na piękną tapetę  z kolekcji Wall&Deco - „Naga”. Niby ryby, niby kwiaty i delikatne napisy w różnych językach, znaczące „mniej znaczy więcej” - niezły żart, ale myślę, że dość subtelnie wpleciony i jedynie dyskretne podany. Ściana jest tłem dla oryginalnego ażurowego regału skomponowanego z wiszącą szafką pod telewizor, robionego ręcznie, w/g projektu. Uzyskałam formę bardzo lekką, mimo, że udało się zagospodarować całą ścianę. Ostatnim miejscem salonu, który chcę Wam pokazać jest wysunięty pod same okna kącik z wygodną otomaną i powalającym widokiem. Postawiłam tam rośliny, których bujne liście stworzyły małą oazę w tym niezwykłym, sięgającym chmur wnętrzu tworząc  domową, przytulną atmosferę… Wieczorami, przy jedynie migoczących światłach lamp bocznych, świetle ognia z kominka i muzyce płynącej z naprawdę fantastycznego  audiofilskiego sprzętu można odpłynąć…  oj, jak bardzo….

Projekt barku.

I juz wychodząc z tej przestrzeni chcę jeszcze pokazać ukryty we wnęce barek - małe arcydzieło ludzkich rąk, stworzone dokładnie tak jak sobie wymyśliłam wewnątrz i dokładnie tak, jak zaplanowałam na zewnątrz - tutaj bowiem właśnie pojawia się druga Strażniczka, błękitna dziewczyna, z mosiężną bransoletą będącą jednocześnie uchwytem. Technika olejna. Wspaniały czas i jednocześnie niespodzianka dla gospodarzy:) Malowałam je z taką intencją, żeby strzegły miłości i pokoju w tym domu. Sprawują się:)

Projekty sypialni i łazienek. [ Apartament Złota 44, Warszawa]

Przechodząc przez orzechowo biały przedpokój z błękitną, wielką pufą nawiązującą do sof, zapraszam Was do sypialni i łazienek.

Część sypialniana to przytulna sypialnia rodziców z ogromną łazienką z widokiem na panoramę miasta oraz dwa pokoje dzieci ze wspólną łazienką. Łazienki zastałam, było mi szkoda je zmieniać, bo mimo, że dość sztampowe, miały swój urok. Ponieważ wszystkie były z tych samych materiałów, chciałam je zróżnicować. Łazienka dzieci dostała zamiast orzechowej szafy ścianę z piękną tapetą Inkiostrio Bianco „A place like amravti „ , gdzie dumny żuraw zabiera nas w orientalną przeszłość, szafę natomiast przeniosłam do sypialni obok, powiększając tym samym to pomieszczenie. Z kolei w łazience przy sypialni rodziców,  stanęła toaletka stworzona w/g mojego projektu, bardzo subtelna, z ogromnym, okrągłym lustrem, zamkniętym w stalowej ramie, śliczną orzechową konsolą i bardzo oryginalnym siedziskiem w/g projektu Kasi Jasyk. Ultra delikatne i urocze lampy „Crystal Bulb”z fabryki Lee Broom  zdobią to wnętrze stemplując niepowtarzalnością. Bardzo chciałam zrobić „to coś” żeby te łazienki dopieścić „po mojemu” . Mimo tak niewielu zmianom stały się na tle swych sióstr z sąsiednich apartamentów bardzo inne i oryginalne. Jestem bardzo zadowolona:)

Sypialnia rodziców swój charakter zawdzięcza głównie roślinnym, przepięknym motywom tapety „Niveum” z kolekcji Wall&Deco, ścianie orzechowej będącej mocnym tłem oraz wrażeniu jakie tworzy ogromne łóżko w bardzo luźnym stylu. Kolorystycznie utrzymałam tu paletę z reszty wnętrza, ale w cieplejszym wydaniu. Dobrą robotę pełnią lampy, czarną linią dopełniając całości.

Pokoje dzieci utrzymane są w stylu nieco vintage, nieco eklektycznym. Postawiłam na oryginalne komody „Art” z Kare Design, szare sofy i łóżko, piękne biurko i komodę niską z serii „Brooklyn” Kare Design oraz konsolę House Doctor. W pokoju z łóżkiem na ścianie króluje bardzo oryginalna tapeta Wall&Deco „Pink Wind” . Z jednej strony lekka i zabawna, z drugiej tak bardzo przytulna i wciągająca w swoje ciepło. Użycie dużej ilości sztuki w dobrym wydaniu jest moim ulubionym zabiegiem w projektowaniu wnętrz.

Tym wszystkim, którzy dotarli do tego miejsca, bardzo dziękuję, że mogłam się podzielić tym projektem od strony „Soul Kitchen” , zdradzić kilka szczegółów z procesu realizacji. Czasem najlepszy nawet projekt leży na łopatkach bo trudy realizacji są nie do przejścia. W przypadku „Apartamentu w chmurach” miałam tę cudowną możliwość, że mogłam strzec go od początku do końca, tak, by wyszedł dokładnie jak w mojej głowie. Byłam obecna przy każdym etapie realizacji, kontrolowałam każdy proces, osobiście wybierałam każdy mebel i detal. Jestem świadoma, że ten ogromny sukces nie byłby możliwy, gdyby nie zamożność i świadomość moich klientów. Nie udałoby się osiągnąć takiej finezji, gdyby klienci nie zdecydowali się na zainwestowanie środków w oryginalne meble z najwyższej półki, w najlepsze materiały do produkcji tych na wymiar. Gdyby mi nie zaufali. Budżet był ogromny. Ale efekt jest większy:) Jestem z niego bardzo dumna! Mam nadzieję, że dokładna prezentacja użytych mebli czy lamp pozwoli łatwo dotrzeć do nich tym z Państwa, którym się spodobały.  To była bardzo ciekawa i pełna wyzwań realizacja, bardzo chciałam zwieńczyć ją tekstem, który choć troszeczkę pozwala poczuć to, co przy jej okazji przeżyłam i jak ją odbieram. Bardzo dziękuję, że mogłam.

Kontakt z projektantem

Uzyskaj bezpłatną wycenę projektu! Zapraszam.

Napisz

Zapraszamy do kontaktu i bezpłatnej wyceny. To pierwszy krok do pięknego wnętrza:)

Imię: Architekt wnętrz Ilona Sobiech Biały
Telefon: 796787220
Email: architekt@ilonasobiech.pl